niedziela, 13 maja 2012

Takie tam smęty

Grrrr, czasem... tak po prostu mam dość. Odechciewa mi się starać, włącza mi się totalny tumiwisizm i marzę tylko o świętym spokoju. Tak mam dziś. Chciałabym móc przewinąć czas jak ekran w Iphonie. Nie jestem tylko pewna czy wolałabym do przodu czy jednak do tyłu...

Młodszy ma jakiś kryzys trzylatka chyba. Wychodzi z niego uparta bestia, której wcześniej nie znałam. Posiadł też genialną zdolność owijania sobie otoczenia wokół palca. Słodki uśmiech, oczka a'la kot ze Shreka i wszyscy odpuszczają. Ja już się nie nabieram i staram się ustawić pion ale ciężko idzie... Z kolei Starszy pokazuje się od innej strony. Nie waży słów. Testuje granice. Usłyszałam dziś "jak nie zrobisz co ci każę, to ja nie będę cię słuchał". Ręce mi opadły. Ale głównie z bezsilności względem siebie. Przecież te jego słowa nie biorą się znikąd. Obnażają bezlitośnie moje/nasze wychowawcze porażki. A to przecież dopiero początek drogi. Przerażające.

:/

4 komentarze:

  1. W sumie jakbyś pisała i o nas. Szymcio czarujący uparciuch, a Adaś mistrz pyskówek. I też mam wrażenie, że to przez nasze słabe strony wychowawcze i nerwy nie zawsze na wodzy...

    Znów wspólnota doświadczeń :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  2. My też przerabiamy nie raz dni zbuntowanego trzy-i-pół-latka. To chyba jest hmm normalne. Będąc normalnymi rodzicami, mimo najlepszych chęci nie unikniemy wpadek wychowawczych. Ważne że umiesz je zauważyć i czasem pochylić sie nad nimi. W taki sposób uczymy się same na przyszłość. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu nie wiem czy Cię to pocieszy ale 99% rodzin zmaga się z takimi problemami...czytam teraz porady Niani Zawadzkiej bo często czuję, że źle postępuję może mi to coś pomoże :) cmokasy

    OdpowiedzUsuń
  4. Halo halo - tydzień znów umknął ;)

    OdpowiedzUsuń