poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

U nas w tym roku dwie choinki.

Jedna... 


...i u chłopaków druga :) Tak sobie zażyczyli.

Cóż, pozostaje złożyć życzenia...

Życzę Wam tego, czego sama bardzo bym chciała... zatrzymania się w tym szalonym biegu, wytchnienia, łagodności i pamiętania, że "nigdy nie wróci stracony czas".

Niech te święta będą wyjątkowe, a my bądźmy tacy przez cały rok.

piątek, 14 grudnia 2012

Ale kicha :/

Dzieci chore.
Ja chora.
Monż w rozjazdach.
Roboty tyle, że aż strach pomyśleć.
Kredytu nadal brak. 

Ja chce lato.

czwartek, 6 grudnia 2012

Powinnam zmienić nazwę bloga...

na..."od czasu do czasu", ale zajęta jest niestety.

Cichu tu i pusto... no bo też nic się nie dzieje. Pan od kredytów każe po raz piąty przesyłać te same dokumenty, inny bank z kolei w dupie ma moje zarobki - liczą się tylko papiery. Jak na razie kasy nie ma i zaczynam się zastanawiać czy w ogóle będzie. Super po prostu... Nie wspomnę już  o ile wzrosła mi liczba zapytań w BIKu. MoNż ciągle pyta, jaki kolor, jakie płytki, jakie to, jakie tamto będzie w nowym domu, a ja nie mam ochoty nawet o tym domu chwilowo myśleć. Chyba boję się po prostu, że go jednak nie będzie??

***

Chłopaki tfu tfu nie chorują i dzielnie maszerują do przedszkola. A w przedszkolu występy, wierszyki, piosenki - słowem dużo się dzieje, a oni wszystko to chwytają w mig. Nie musimy nawet w domu specjalnie powtarzać, wszystko zostaje w głowach :) Dzieć pozbył się pierwszego mleczaka - wróżka zębuszka przyniosła wypasionego zielonego Ninja - hit!!



W przedszkolu było zebranie nt. wyników diagnozy gotowości szkolnej. Wyszło, że Syn mój gotowy jest do szkoły. I że w ogóle ach i och ten mój Syn. Ale jednak zostawcie go Państwo jeszcze na rok w zerówce. Bo emocjonalnie musi dojrzeć.  No i baaaaardzo dobrze. Tak właśnie chcieliśmy.

***

Idę szukać prezentów od tego w czerwonym wdzianku. Tylko, że chyba byłam w tym roku niegrzeczna....