Nareszcie chwila dla siebie, to mogę coś wrzucić.
Gdzieś koło środy wieczorem Dzieć zaczął narzekać na bolącą męskość
:/ Po oględzinach okazało się, ze sikacz spuchnięty, trochę jakby siny i
"mama nie dotykaj!". W kąpieli odkryliśmy jeszcze wielką krostę pod
skórką. Się trochę przestraszyłam bo przez opuchliznę skórka miała
problem trafić na swoje miejsce :/ W czwartek rano udaliśmy się wieć do
lekarza, wyszliśmy z maścią, furaginem i przykazem smarowania 2 razy
dziennie. W czwartek po południu odebrałam Dziecia z przedszkola z 38
stopniami gorączki. Telefonicznie załatwiłam więc receptę na antybiotyk,
tak na wszelki wypadek, jakby dziadostwo się rozkręcało. W piątek
bowiem chłopaki mili być u babci z racji mojego i mężowego wyjazdu na
szkolenie do Łodzi. Ze szkolenia wróciliśmy coś koło 19.00 i przywitał
nas Dzieć.... w kropki :) Powyższe problemy okazały się byc początkiem
ospy :)
Dzieć siedzi więc cały posmarowany na biało, do lekarki mamy zgłosić
się w poniedziałek. Czekam teraz kiedy wysypie Młodego. Całe szczęście
Dzieć nie protestuje przeciwko smarowaniu i jakoś strasznie się nie
drapie - może przetrwany w spokoju.Najgorsze, że w przyszły weekend
miała być wycieczka do stolicy, na Komunię, ale chyba nic z tego nie
będzie :/ (tak samo jak w zeszłym roku - do stolicy do prawda
trafiliśmy, ale w dniu Komuniii Dzieć się pochorował i zostaliśmy w
domu).
Dzieć w kropki wygląda tak :)
Jako, że nie możemy ruszać się z domu czekam nas leniwa niedziela :)
Obiad zjemy w domu, co już dawno się nie zdarzyło :) Zawsze oblegamy
którąś z babć :)
Idę zatem grzać rosół i wstawiać kurczaka na rożen. Taki zestaw moi mężczyźni lubią najbardziej :)