czwartek, 26 maja 2011

58. Dzień Mamy - z archiwum

Mamo! Jesteś bomboooowa!
Nawet, gdy cię boli głowa!
Więc dostaniesz dziś buziaka
Od swojego dzieciaka! :)

To kwestia Antosia na wczorajszym Dniu Mamy w przedszkolu. Po wizycie lekarskiej okazało się, że to nic poważnego więc można było pójść. Za to dziś Antoś został już w domu z 38 stopniami gorączki :/
Ale Dzień Mamy się udał, pomimo lekkiego nierozgarnięcia Pani Ani - przedszkolanki :) Zmieniała płyty jak szalona a i tak ciągle nieodpowiedni podkład się włączał :) A dzieciaki w tym czasie robiły co chciały :) Antoś z przyjacielem zajęli się prezentowaniem, jak to pięknie potrafią rozpinać i zapinać guziki w koszuli i spodniach :)) Było wesoło :)
Fajnie być mamą :)

wtorek, 24 maja 2011

57. :((((((( - z archiwum

Ręcę opadają. Dzieć znowu z gorączką i jakimś paskudnym kaszlem. Jutro zamiast Dnia Matki w przedszkolu, na który tak oboje czekaliśmy - lekarz. Mam dosyć.
Na pocieszenie wstawiam foty z weekndowego rajdu rowerowego.

sobota, 21 maja 2011

56. Ufffff - z archiwum

Chwila wytchnienia po tym całym tygodniu. Wysprzątałam chatę, z praniem zdążyłam przed deszczem, dziecko śpi - nie jest źle.
Ale...
Niech ktoś mi powie - 40 stopni gorączki przy ospie to norma??? Bo tak było w nocy. Się przestraszyłam nie na żarty. Sama z dzieckiem o północy, nie za bardzo mogę prowadzić samochód, bo śrdnio widzę po kroplach, a dziecko płonie. Najpierw pyralgina, po pół godzinie ibuprofen i czuwanie, czy aby jeszcze nie idzie w górę. Całe szczęście temperatura spadła, ale dopiero po ok. 2 godzinach. Ale wtedy mały zaczął się okropnie drapać więc znowu nie spałam, bo musiałam pilnować.
Wysypało go o wiele bardziej niż Starszego i przechodzi gorzej. Jest bunt na pokładzie w kwestii smarowania, ogólna niechęć do wszytskiego, no i ta temepratura - po południu 39,5 :/
Ale pozostało już tylko przetrwać noc. Rano ewakuacja do babci, a potem rajd rowerowy ze  Starszym. A wieczorem wreszcie wróci Monż. Dobrze, bo już tesknię.
A jak Mały pójdzie już spać na dobre... zrobię sobie kąpiel z owocowymi olejkami. Wmasuję w siebie peeling z miodem i mlekiem, a na twarz położę nawilżającą maseczkę. I może jeszcze mała szklaneczka ginu z tonikiem lub lampka wina... Potrzebna mi chwila spokoju.

czwartek, 19 maja 2011

55. Chorujemy - z archiwum

No i dopadło Młodego, cały jest w kropki. Przynajmniej mamy z głowy. Tylko szlag mnie trafia, że trzeba siedzieć w domu w taką pogodę :/
Mnie też dopadło - zapalenie tęczówki. Kolejna choroba, o której nie wiadomo wprost skąd się bierze. Mniej więcej powtarza się scenariusz z 2009 roku, kiedy to w maju dopadło mnie zapalenie kolana i nikt nie wiedział dlaczego. Mam tylko nadzieję, że z okiem uporam się szybciej. Najgorsza opcja to sterydy lub zastrzyki do oka. Nieciekawie, co? Póki co, do poniedziałku 3 rodzaje kropli.
No i Menża w domu brak - kolejny World Tour w Mysłowicach.
Niech ten  tydzień się już skończy.

piątek, 13 maja 2011

54. W telegraficznym skrócie - z archiwum

Co u nas, co u nas.
Ospa ma się ku końcowi, czekamy na wysyp u drugiego.
Na chwilę obecną do stolycy jedziemy, ale kto wie, co będzie do jutra.
Optymistka ledwo patrzy na prawe oko, przyplątało mi się zapalenie spojówki.
Trwa akcja "odpieluchuj mnie!!!" :) Idzie nieźle, na majciorach zostaje już tylko mała plamka albo zostają suche. Niestety kupa chwilowo jeszcze ląduje w całości nie tam gdzie trzeba.
No, to chyba tyle chwilowo. Zmykam, bo mnie gonią.

niedziela, 8 maja 2011

53. Biedroneczki są w kropeczki - z archiwum

Nareszcie chwila dla siebie, to mogę coś wrzucić.
Gdzieś koło środy wieczorem Dzieć zaczął narzekać na bolącą męskość :/ Po oględzinach okazało się, ze sikacz spuchnięty, trochę jakby siny i "mama nie dotykaj!". W kąpieli odkryliśmy jeszcze wielką krostę pod skórką. Się trochę przestraszyłam bo przez opuchliznę skórka miała problem trafić na swoje miejsce :/ W czwartek rano udaliśmy się wieć do lekarza, wyszliśmy z maścią, furaginem i przykazem smarowania 2 razy dziennie. W czwartek po południu odebrałam Dziecia z przedszkola z 38 stopniami gorączki. Telefonicznie załatwiłam więc receptę na antybiotyk, tak na wszelki wypadek, jakby dziadostwo się rozkręcało. W piątek bowiem chłopaki mili być u babci z racji mojego i mężowego wyjazdu na szkolenie do Łodzi. Ze szkolenia wróciliśmy coś koło 19.00 i przywitał nas Dzieć.... w kropki :) Powyższe problemy okazały się byc początkiem ospy :)
Dzieć siedzi więc cały posmarowany na biało, do lekarki mamy zgłosić się w poniedziałek. Czekam teraz kiedy wysypie Młodego. Całe szczęście Dzieć nie protestuje przeciwko smarowaniu i jakoś strasznie się nie drapie - może przetrwany w spokoju.Najgorsze, że w przyszły weekend miała być wycieczka do stolicy, na Komunię, ale chyba nic z tego nie będzie :/ (tak samo jak w zeszłym roku - do stolicy do prawda trafiliśmy, ale w dniu Komuniii Dzieć się pochorował i zostaliśmy w domu).
Dzieć w kropki wygląda tak :)


Jako, że nie możemy ruszać się z domu czekam nas leniwa niedziela :) Obiad zjemy w domu, co już dawno się nie zdarzyło :) Zawsze oblegamy którąś z babć :)
Idę zatem grzać rosół i wstawiać kurczaka na rożen. Taki zestaw moi mężczyźni lubią najbardziej :)