poniedziałek, 16 sierpnia 2010

23. Ściana, młotek i wiszący w powietrzu remont - z archiwum

Po powrocie z wakacji, gdy odsuneliśmy pudła zabawkowe chłopaków od ścian, ukazał nam się nieprzyjemny widok. Mianowicie spora ilość pleśni i odpadający tynk :/ Nieciekawie, szczególnie, że po drugiej stronie feralnej ściany jest łazienka więc przyczyna tkwi najprawdopodobniej tam. By nie rozwalać płytkowej obudowy wanny postanowiliśmy potraktować młotkiem ścianę, szczególnie, że jakoś nie wierzę, by udało się to wysuszyć. Dla chłopaków okazało się to wielką frajdą. My, nieco mniej entuzjastycznie, zabralismy się za dzieło zniszczenia.Gdy już odsłoniliśmy rury, okazało się, że z nich nie cieknie :/ Istnieje jeszcze możliwość, że cieknie z odpływu, ale by to sprawdzić musimy wyciągnąć wannę z obudowy. Przeraża mnie to nieco, choć mam nadzieję że przyczyna leżeć będzie właśnie tam, gdy w innym wypadku czaka nas rozwalanie podłóg...
Przy tym wszytskim zdecydowaliśmy, że zamienimy się z chłopakami pokojami. Tzn. oni dostaną nasżą sypialnię (ok 20 m2) a my ich pokoik (13 m2). Pytanie tylko czy pomieścimy się z meblami i całymi gratami które mamy w sypialni :) No a jak już będziemy robić taki bałagan, to trudno nie pomalować innych ścian, które tego wymagają (czyli wszytskich :D). Monż jakoś niechętnie się na to zapatruje, a ja w sumie bardzo się cieszę, bo na nasze ściany patrzeć już doprawdy się nie da.


piątek, 13 sierpnia 2010

22. Pięc lat - z archwium

Nowe obrączki wypolerowane są zwykle na wysoki połysk i błyszczą z daleka. Nasze też takie były. Gdy tylko na mojej pojawiła się pierwsza rysa chciałam biec do jubilera ją usunąć. Ale po chwili zastanowienia zrezygnowałam. Obrączki to symbol naszego małżeństwa. Wyryte są na nich wszystkie dni naszego wspólnego życia, te dobre, piękne i te trudne, ciche, samotne. Nie odwiedzę jubilera, nie zatrę wspomnień. Bo choć obrączka jest porysowana  - nadal błyszczy. A my trwamy tak ze sobą już 5 lat. Choć te nasze 5 lat jest niczym w porównaniu do 50 lat naszych Rodziców,  które będziemy niedługo świętować. Chciałabym byśmy i my potrafili taki szmat czasu ze sobą wytrwać i dać taki przykład naszym dzieciom.

środa, 4 sierpnia 2010

21. Garść wspomnień - z archiwum

Było cudnie!! Zwłaszcza, gdy pogoda dopisywała. Dopisywały wtedy również humory. I nic nikomu nie przeszkadzało, że Optymistka miała PMS i że teściowa Menżowi nad głową marudziła. Jakoś wszystko dawało się znieść :)

W wodzie zabawy było co niemiara. Byłam pewna, że to Antoś będzie tym, który będzia miał opory przed zimnym Bałtykiem. Tymczasem to on pierwszy do niego wskoczył. Za to Maciek przez pierwszych kila dni podkurczał nóżki i już na sam widok zimnej wody wołał "ała"! Za to miał wielką frajdę z ogromnej piaskownicy w której nikt nie zabraniał mu się bawić :)

W gorszą pogodę zaliczaliśmy długie spacery i samochodowe wycieczki. I co nie umyka uwadze - okoliczne stragany i miejsca zabaw sporo na nas zyskały :)

Spędziliśmy razem, całą rodzinką bardzo miło czas. Było bezstresowo, beztrosko, radośnie. Żal serce ściska, że nie można dłużej.

A woda w Bałtyku naprawdę była ciepła!! :)


Tylko mocno nagrzane ciało tak dziwnie na nią reagowało :)
W przyszłym roku też pojedziemy nad morze! :)

niedziela, 1 sierpnia 2010

20. I po wakacjach - z archiwum

No to jesteśmy. Zostawiliśmy morze za sobą i pora wrócić do rzeczywistości. A szkoda, bo mimo średniawej pogody przez połowę urlopu, to te wakacje uznajemy za udane :) Relacja i fotorelacja nieco później bo teraz lecą mi oczy. Poza tym Monż niedomaga żołądkowo więc muszę ogarniać. I jeszcze jakieś zakupy wypadałoby zrobić bo w lodówce puchy. Całe szczęście, że dzieci zostają u dziadków do wtorku :)