piątek, 19 października 2012

Nie jest źle...

Pan od budowy powiedział, że nie weźmie kasy za wytyczenie.... Normalnie szczena mi opadła :) Powiedział też, że nie chce się kłócić, bo jeszcze sporo czasu przed nami gdy będziemy współpracować więc nie ma sensu prowadzić wojen. No, nadrobił tym trochę, nie powiem :)

wtorek, 16 października 2012

Bankowo

Banki powoli się odzywają, każdą dosyłać papiery i papierki. Za kilka dni powinny być decyzje kredytowe i trzeba będzie wybrać z kim podpisać umowę.

***

Budowa jeszcze się nie zaczęła, a my już walczymy z wykonawcą. Nie chcę tego, ale no kurczę nie lubię, gdy się mnie tak stawia przed faktem dokonanym. "Dzień dobry Pani, rozliczyłem się już z innymi więc jeszcze z państwem muszę. 1700 zł poproszę" A ja zbieram szczenę z podłogi, bo nikt nic nie mówił, że mam w tym miesiącu się przygotować na dodatkowe wydatki. Poszło o koszta wytyczenia budynku i drogi wewnętrznej. W umowie mamy napisane, że wytyczenie budynku na działce jest po naszej stronie. Ja rozumiem to tak, że w momencie, gdy przychodzi czas na takie działanie idę i szukamy geodety, który mi to zrobi. Tzn gadam z tatą, który jest geodetą i robi takie rzeczy - dla mnie za friko ma się rozumieć. Tymczasem wykonawca zrobił to sam na mojej działce bez wcześniejszego poinformowania mnie o jakichkolwiek działaniach. Z drogą podobnie - choć w umowie jest, ze partycypujemy w jej wykonaniu - można było wcześniej zadzwonić z informacją, że jest zamiar robienia tej drogi, będzie kosztować tyle i tyle, co państwo na to. Ale nie - lepiej zrobić, a potem tylko wręczyć faktury. A ja muszę kombinować.

Wiedziałam, że nie będzie bezproblemowo. I z jednej strony się wściekam (bo z tym wytyczeniem to jestem 7 stówek w plecy), a z drugiej myślę sobie, że mało sensownie jest prowadzić wojnę - żeby sobie sytuacji jeszcze nie pogorszyć. Pójdę i spokojnie pogadam, że chcę być informowana o tym co się robi <choć nie sądziłam, że o coś tak oczywistego będzie trzeba się upominać>. Ale jak wiadomo - gdy chodzi o kasę wszystko może się zdarzyć. Dobrze, że mam w rodzinie osobę z uprawnieniami do nadzoru inwestorskiego. Może tak do końca nie damy się rolować.

Nie jest źle

Trochę się uspokoiłam, trochę nabrałam dystansu. Spory wpływ na polepszenie samopoczucia miał wyjazd nad morze - służbowa integracja - i choć dla niektórych była to typowa rzeźnia, ja odpoczęłam, pobawiłam się, wyluzowałam...

A Bałtyk jesienią wygląda tak


i tak


Piękny prawda? :)

środa, 10 października 2012

Dziecięce marzenia



„Mamo, jakbym był czarodziejem, to zrobiłbym tak, żebyście ty i tata już nigdy na mnie nie krzyczeli…”

Takie marzenia ma mój Starszy Syn…

Monż krzyczy mało, ja częściej. Niestety.  Staram się opanowywać złość, ale często po całym dniu w pracy i wszystkich dodatkowych zajęciach po prostu nie potrafię. Wiem, że to bardzo nie fair wyładowywać swoje frustracje na dziecku, wiem, że taki krzyk nic nie da, że narobi tylko samych szkód. Młody często mówi mi, że tego nie lubi. Ja też siebie nie lubię z tego powodu. Wiem, że gdy jestem spokojna, on też jest łagodniejszy i  łatwiej się nam dogadać, że wtedy on więcej mówi, chętniej opowiada, co było w przedszkolu, co go boli, co cieszy, a co przeszkadza. A gdy się pieklę o byle co dobry kontakt znika natychmiast, Antoś staje się głuchy na to co próbuję mu przekazać. Muszę to zmienić, zmęczenie i zarobienie nie może być dla mnie wymówką. Dzieci powinny marzyć o niebieskich migdałach, a nie o tym, by rodzice byli lepsi…. Jak to o nas świadczy???

Szkoda Synku, że nie jesteś czarodziejem. Byłoby łatwiej…

sobota, 6 października 2012

*********

Za mną ciężki tydzień. Dużo stresu i nieprzyjemności. Wniosek jedyny - czas nauczyć się nie przejmować tym, co myślą o mnie inni. Ale kwas pozostanie, bo nie da się pewnych ludzi i sytuacji uniknąć :/ Było miło, ale się skończyło, trzeba iść dalej. A że w złej atmosferze... trudno.

***

Z wnioskami cicho sza. Dosyłamy ciągle brakujące papiery. A firma chce budować, bo pogoda dobra. Sorry, na razie nie ma za co.