wtorek, 31 grudnia 2013

Na ten Nowy Rok...

... życzymy Wam zdrowia, bo bez niego wszystko inne jest mało ważne.

Chciałam pisać małe podsumowanie, ale chyba nie. Ważne, że jesteśmy zdrowi, dzieci rosną, mamy pracę i mamy na co czekać. Wszystko inne jest gdzieś po drodze - i niech sobie jest - co ma być to będzie - póki mamy siebie nawzajem nic nam nie grozi :)

Do siego!!!

Optymiści

PS. Sylwestra spędzimy hucznie... we własnym gronie :) Zamówiliśmy 3 pizze za 50 zł, pogramy na Xboxie, może obejrzymy jakąś bajkę, a o północy wypijemy szampana w wersji dla dzieci i dorosłych, postrzelamy nieco w niebo, a potem... pójdziemy spać :)

piątek, 29 listopada 2013

niedziela, 10 listopada 2013

Lubię ten stan...

...gdy udaje się utrzymać porządek od sobotniego wieczora do niedzieli rano... dzieci w domu brak i stąd ten stan.

Leniwa niedziela. Cisza. Spokój. I będę piec marcińskie rogale. I gotować na jutro rosół z lubczykiem i piec kurczaka na złoto, bo tak lubią moi mężczyźni.

Czytam Chustkę. Któryś już raz.
I ciągle zastanawiam się... Czy da się ŻYĆ (tak prawdziwie) nie będąc przypartym do muru?

piątek, 6 września 2013

Ile to już lat?

Nie patrzę w dół,
na cienkiej linie
trzymam się Twoich rąk
i mądrych słów.
Nie patrzę w dół,
bo wierzę w to,
że mamy w sobie tę moc,
by iść przed siebie...

                                 
                                        ... tak jak idziemy już od 13 lat.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

To nie tak miało być...

...zupełnie nie tak. Miała być nowa pralka przecież. PRALKA!!!

A nie lodówka...

Tymczasem, podczas gdy my odpoczywaliśmy nad pięknym polskim morzem, czynnik chłodzący z naszej lodówki  też postanowił sobie zrobić urlop. Z tą tylko różnicą, że postanowił z niego nie wracać... Był i nie ma. Za to jest zepsuty agregat i spory problem na głowie. No bo skąd ja mam TERAZ wiedzieć jaką lodówkę postawię POTEM w nowej kuchni? Coś tam się powoli klaruje w kwestii przyszłej kuchni, ale nadal nie mam pewności co do rozmiaru czy rodzaju lodówki. A poza tym... koncepcja może się przecież zmienić jeszcze z kilka razy. W ostatnich dniach zmieniła się dość drastycznie... :)

 ***

Wspominałam o urlopie? Już niemal zdążyłam zapomnieć...





 ***

Na budowie jakoś idzie. Niestety raczej wolniej niż szybciej :/

niedziela, 28 lipca 2013

Pralkę BOSCH sprzedam :)

Uffff gorrrąco :) Lubię. Ja, wiecznie niedogrzana. Ale spokojnie - upały miną - 2 sierpnia jedziemy na urlop.

***

Widziałam dziś taką pralkę

 
ŁADOWNOŚĆ 9 KG!!! 

Gdybym taką miała, w dniu wczorajszym zrobiłabym tylko 4 prania - zamiast 8. Niestety moja kochana BOSCHka o ładowności 4,5 kg nie chce się zepsuć. MoNż powiedział, że jak sprzedam ją za 500 zł to kupi mi nową...:)  Zatem? Jacyś chętni? BOSCH Clasixx 5 jest do wzięcia!!! 


ps. cena do negocjacji! :)

sobota, 6 lipca 2013

Wakacje

... znowu są wakacje! :)

Chłopaki przez cały tydzień byli w górach z dziadkami, a my cieszyliśmy się wolnością. Okazało się, że da się utrzymać jako taki porządek w domu i wyprać zaległe pranie :) Da się też wyjąć dawno nieruszane rowery i rozruszać mięśnie tu i tam :) Wolność była niemal stuprocentowa, bo chłopcy nie za bardzo chcieli nawet gadać z nami przez telefon. Jak twierdzili - nie mieli czasu :) Fajnie tak odetchnąć - od codziennej bieganiny, dodatkowych zajęć, obowiązków. Ale jak wiadomo, to co dobre, szybko się kończy - nasze Potworki jutro wracają :)

Aby wykorzystać ostatnie wolne chwile wybraliśmy się dziś na spływ kajakowy :) Początkowo wydawało się, że wyprawa nie dojdzie do skutku, bo gdy jechaliśmy na miejsce, towarzyszyła nam ściana deszczu. Całe szczęście, gdy dojechaliśmy rozpogodziło się i można było ruszać dalej. Nie powiem - miałam pietra, bo jak dotąd nie było mi dane machać wiosłami. Całe szczęście czuwał nade mną mój Anioł Stróż MoNż i spłynęliśmy cało i zdrowo. Płynęliśmy Białą Nidą z Mniszka do Żabieńca. Malownicze okolice, szkoda, że nie dało się zrobić tyle zdjęć, ile byśmy chcieli.


***

Na budowie krok do przodu.

piątek, 14 czerwca 2013

Koty, budowa i imprezy

Koty sobie poszły, choć obstawiam, że raczej je ktoś zabrał. Nie ma tylko małych, matka się pokazuje. Stoi pod krzakiem i miauczy żałośnie. Wątpię, żeby małe kotki tak odważnie poszły sobie w siną dal. Mam tylko nadzieję, że zabrał je ktoś, kto się nimi zaopiekuje, a nie skrzywdzi :(

Na budowie przestój. Co udało się wykopać przed deszczami teraz nie wygląda już jak wykop, a raczej jak błotnisty płytki dołek. Dziś udało się odpompować wodę i trzeba będzie poprawić te wykopy pod fundamenty. Mija prawie miesiąc, a my nadal nie wyszliśmy z robót ziemnych. Kiepsko trochę. Słoneczko, prosimy, nie zachodź.

Ale za to zdecydowaliśmy dziś się na profile okienne i generalnie na całą stolarkę okienną drzwiową. Złoty dąb będzie. Łady i słoneczny

***

Weekendowo imprezowo. Jutro koncert uczniów Yamahy połączony z rodzinnym piknikiem, a w niedzielę działeczka u rodziców i... moja 30stka. Łomatko... :)

piątek, 7 czerwca 2013

Dzicy lokatorzy

...od niedawna zamieszkują nasz przyblokowy ogródek. Pod iglakiem schronienie przed deszczem i zimnem znalazło pięć kociąt z mamą. Widziałam je już jakiś czas temu, ale myślałam, że sobie poszły. Tymczasem dziś, gdy zaświeciło słońce, wystawiły nosy i wyszły z kryjówki. Mama grzała się na słońcu, a maluchy bawiły się w najlepsze.



I teraz - nie za bardzo wiem co z nimi zrobić. Karmić czy niech radzą sobie same? A jeśli karmić to czym? Zostaną? Pójdą sobie? Jak długo kocięta zostają z mamą? Ktoś wie?

piątek, 24 maja 2013

Niech ktoś zatrzyma wreszice czas...

Uffff urlop. Dziś i w poniedziałek. A w weekend wyjazd do stolicy :)

Czas leci z prędkością światła. Co dzień mam wielki problem zwlec się z łóżka, a potem wydaje się, że 5 minut i już koniec, trzeba iść spać. Bieg bieg bieg. Nie ogarniam codzienności. Ileż bym dała za pralkę, do której można włożyć z 8 kg prania i za suszarkę, dzięki której nie miałabym co dzień mieszkania zawalonego szmatami.  Ileż bym dała za gosposię, która ugotuje mi zdrowy obiad na cały tydzień, zwłaszcza teraz, gdy koniecznie trzeba zmienić dietę, bo wyniki badań MeNża dosyć średnie. Ileż bym dała, żeby zasypiać co dzień bez wyrzutów sumienia....

Na budowie praca wre. Prace ziemne trwają, pogoda w sumie sprzyja. Poza tym przekonaliśmy się, że dobry nadzór inwestorski to skarb :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

No dobra...

powoli wygląd wraca do normy. Na przyszłość - pamiętać o kopii zapasowej.

***

Co u nas? Odpoczywamy po weselu :) Byliśmy sami, dzieci zostały z babcią i.... była nam żal, że ich nie zabraliśmy. Wydawało nam się, że wyszalejemy sie bez nich za wszystkie czasy, a pewnie z nimi byłaby większa frajda. No i więcej tematów do rozmów z rodziną widzianą raz na jakiś czas. Na kolejne jadą z nami :)

***

Budowa rusza 6 maja. Więcej TU.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Schrzaniłam

coś w ustawieniach i usunęłam poprzedni szablon, a teraz z żadnym nie mogę dojść do ładu. Zeżarło mi linki i wszystko. Bleeee.

Odechciało mi się pisać...

piątek, 8 marca 2013

Dzień Kobiet

eeee.... że jak? Nic tego dnia nie wyróżnia od innych i to by było tyle w tym temacie.

A poza tym co?

Roboty w bród. Brudem zarasta też mieszkanie. Muszę zorganizować urodziny MeNża i Dużego, a nie za bardzo wiem w co wsadzić ręce. Gdy pojechałam zarezerwować urodziny w sali zabaw cena mnie zabiła. Zmierzła jestem ostatnio, zastanawiam się skąd MoNż ma do mnie cierpliwość... Chcę wiosny, a prognozy są do bani.

I tylko Dzieciaki są teraz jakimś promyczkiem słońca.

wtorek, 19 lutego 2013

Urlop :)

mam od wczoraj :)

Z wiadomych względów postanowiliśmy tegoroczne ferie spędzić w domu. Chłopaki strasznie się ucieszyli na wieść, że mama i tata nie idą w tym tygodniu do pracy. Czuć, że brakuje im bardzo naszego czasu tylko dla nich .. :(

Dlatego wczoraj pojechaliśmy na basen i spędziliśmy na nim ponad trzy godziny :) A dziś byliśmy w kinie. Co jutro? Jeszcze nie wiem, ale na pewno coś wymyślimy :)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Już po

No, jakoś poszło. Języka w gębie nie zapomniałam, choć mogło być lepiej. Forma szkolenia typowo warsztatowa, z początkiem "powiedź coś o sobie", czego szczerze nie cierpię... :/ Rewolucji nie było, nie dowiedzieliśmy się niczego, czego byśmy nie wiedzieli. Poukładaliśmy tylko kilka spraw i podkreśliliśmy problemy do wyeliminowania. Kolacja też jakoś przeszła, może za sprawą odpowiedniej ilości wina... Generalnie na plus, choć takie spotkania powodują u mnie wzmocnienie kilku kompleksów, o których tu dziś nie napiszę...

A poza tym co?

Znów dopadło mnie zapalenie tęczówki... :(

środa, 30 stycznia 2013

O rany!!

Powoli zaczynam panikować. Jutro wyjazd do Łodzi na służbowe dwudniowe szkolenie. Jadę sama, samiuteńka! Do tego wieczorem jakaś wystawna kolacja wśród ludzi, których nie znam!!! Jak ja tego nie lubię. Już wiem, że będę czuć się sztywno i niepewnie, a cały wyjazd kosztować mnie będzie sporo zdrowia i nerwów. Świadomość, że jest się obserwowanym z racji bycia "tym nowym, którego nikt prawie nie zna" jest okropna :/

niedziela, 27 stycznia 2013

Narada rodzinna...

...została zwołana w sobotę rano. A dotyczyła - utrzymania czystości w toalecie. Kto bowiem sprząta z obrzydzeniem wiecznie zasikaną muszlę? JA. Kto dostaje dzikiej furii na widok kropel pozostawionych na podłodze w WC? JA. A kto nigdy nie zwraca uwagi na to gdzie leje? ONI.
Zaproponowałam więc dwa rozwiązania - albo sikają z użyciem papieru toaletowego a mokrą chusteczką wycierają z muszli to co nabrudzą (dobrze, że chociaż podnoszenie deski mają we krwi) albo... sikają na siedząco. Opcja druga wzbudziła wielki sprzeciw więc właściwie zbyt wielkiego wyboru nie mieli.

No bo ileż można wycierać ten kibel i podłogę? A już tak zupełnie z innej perspektywy - jak można sikać w tak brudnej toalecie? Ciągle się zastanawiam DLACZEGO im to nie przeszkadza. Zobaczymy jak długo wytrzymają w tym układzie...

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Lóóód.....

Wszędzie jest. Dziś rano nie wyjechałam samochodem pod górkę. Nie próbowałam też nawet drapać szyb. Dopiero koło południa M. przywiózł mi hondzie do pracy. A po południu drapać już musiałam. Miałam wrażenie, jakbym szyby w aucie wybijała :> Udało się zaparkować na górce, ale na dół schodziłam za to chyba z 15 minut (zwykle 2,3). Tak to jest jak się rano nie patrzy za okno i ubiera kozaki na szpilce... To cud, żem się nie połamała.

A poza tym jestem pod wrażeniem sprawnej pracy sądu w moim mieście :) 17 stycznia złożyłam wniosek o wpis do księgi wieczystej, a dzień później wpis znajdował się już w księdze, o czym dowiedziałam się przed momentem, bo wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy zaglądać. Tym sposobem omija nas ubezpieczenie pomostowe, czyli okresowe podwyższenie marży kredytu. Jak miło :)

sobota, 19 stycznia 2013

sobota, 5 stycznia 2013

Z okazji Nowego Roku...

... mamy pozytywną decyzję kredytową :) Nareszcie!!!!!!!! I to po złożeniu wniosku 2 grudnia! Umowę podpisywać będziemy pewnie za dwa tygodnie jak załatwimy aktualne papierzyska. Ufff, ulżyło mi bardzo, bo przez chwilę myślałam, że zostaniemy z niczym. Teraz pozostało czekać na ciepłą wiosnę :) Oby przyszła jak najszybciej! :)

ps. wnioski z września załatwiane przez doradcę nie doczekały się się decyzji, lub oferta była nie do przyjęcia... bez komentarza.

wtorek, 1 stycznia 2013

Sylwestrowo - domowo :)

Wczorajszy wieczór spędziliśmy tylko we czworo we własnych czterech ścianach. Nie miałam ochoty nigdzie iść, czesać się , ubierać, kombinować co z chłopakami. Wiadomo było, że i tak zaraz po północy odpadniemy w kimono :) Sylwester upłynął nam pod znakiem przygotowywania koreczków,

 

oglądania Gwiezdnych Wojen, zabawy w berka i...spania. Ja i chłopcy przekimaliśmy od ok 22:00 do 23:45 :) Potem poszliśmy postrzelać w niebo. Chłopcy potem szybciutko zasnęli, my z M. obejrzeliśmy jeszcze Sherlocka Holmesa z tej epoki i też poszliśmy spać :) I tak weszliśmy w ten rok, spokojnie i rodzinnie. Oby była to dobra wróżba na następne 12 miesięcy.