Upał, upał, upał... cieszę się, gdy w pracy mogę wyjść na moment na
zaplecze, bo tam klima pracuje na całego. Na biurze już tak dobrze nie
jest i do tego te tłumy ludzi...
Na spacery z dziećmi się nie ruszam - siedzimy przy domu, w cieniu, z
mini basenem w zanadrzu. Ale dobrze nam z tym i nie narzekamy. W zeszły
weekned, gdy dzieci znów na dwa dni wylądowały u dziadków, ja cały
dzień spędziłam na działce rodziców smażąc się plackiem na trawce i nie
robiąc kompletnie nic poza tym. Było mi błogo, gorąco, ale
baaaaaaaaaaaaaaaardzo dobrze. Doładowałam baterie.
A baterie musze być naładowane solidnie bo już w niedzielę wyjeżdżamy
nad morze. Niby urlop, ale wiadomo jak to z dziecmi :) Ale już sie
cieszę, tak dawno nie byliśmy w tamtych okolicach, a tyle przeciez mamy
wspomnień z nimi związanych... Pogoda ponoć dopisze. A jesli tak, to już
nic poza tym nie będzie nam potrzeba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz