Antoś zrobił sobie od nas małe wakacje i od niedzieli aż do
dzisiejszego poranka był u Dziadków. A Maciuś codziennie rano po
przebudzeniu chodził po mieszkaniu i wołał "antoju! antoju!" A poztem ze
smutkiem stwierdzał "ne ma". Aż żal było patrzeć na tą smutną buźkę.
Natomiast brat, gdy dzwonilismy do niego we wtorek, gdy usłyszał głos
taty w słuchawce powiedział "ale ja chciałem z Maciusiem!" :)
Oczywiście, gdy się dziś spotkali, to po jakimś kwadransie była pierwsza
bitwa, ale dobrze wiedzieć, że tak o sobie pamiętają i tęsknią :)
***
Dieta, dieta, dieta :) Proteinowa oczywiście bo to ostatni hicior :)
Zachęcona sukcesami u Gargamelki postanowiłam odchudzić Menża. Siebie
nieco też bo nie mieszczę się w ciuchy z zeszłego lata. Na diecie
jesteśmy od 1,5 tygodnia i co? Monża -5, ja -3,5. Całkiem nieźle :)
Dieta dosyć urozmaicona więc da się wytrzymać. Choć przyznam, że gdy
dziś kroiłam chłopakom świeżusi chlebek, smarowałam masełkiem i
obkładałam pomidorkiem to niemal płakałam :) Ale czego się nie robi :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz