Po powrocie z wakacji, gdy odsuneliśmy pudła zabawkowe chłopaków od
ścian, ukazał nam się nieprzyjemny widok. Mianowicie spora ilość pleśni i
odpadający tynk :/ Nieciekawie, szczególnie, że po drugiej stronie
feralnej ściany jest łazienka więc przyczyna tkwi najprawdopodobniej
tam. By nie rozwalać płytkowej obudowy wanny postanowiliśmy potraktować
młotkiem ścianę, szczególnie, że jakoś nie wierzę, by udało się to
wysuszyć. Dla chłopaków okazało się to wielką frajdą. My, nieco mniej
entuzjastycznie, zabralismy się za dzieło zniszczenia.Gdy już
odsłoniliśmy rury, okazało się, że z nich nie cieknie :/ Istnieje
jeszcze możliwość, że cieknie z odpływu, ale by to sprawdzić musimy
wyciągnąć wannę z obudowy. Przeraża mnie to nieco, choć mam nadzieję że
przyczyna leżeć będzie właśnie tam, gdy w innym wypadku czaka nas
rozwalanie podłóg...
Przy tym wszytskim zdecydowaliśmy, że zamienimy się z chłopakami
pokojami. Tzn. oni dostaną nasżą sypialnię (ok 20 m2) a my ich pokoik
(13 m2). Pytanie tylko czy pomieścimy się z meblami i całymi gratami
które mamy w sypialni :) No a jak już będziemy robić taki bałagan, to
trudno nie pomalować innych ścian, które tego wymagają (czyli wszytskich
:D). Monż jakoś niechętnie się na to zapatruje, a ja w sumie bardzo się
cieszę, bo na nasze ściany patrzeć już doprawdy się nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz