poniedziałek, 16 sierpnia 2010

23. Ściana, młotek i wiszący w powietrzu remont - z archiwum

Po powrocie z wakacji, gdy odsuneliśmy pudła zabawkowe chłopaków od ścian, ukazał nam się nieprzyjemny widok. Mianowicie spora ilość pleśni i odpadający tynk :/ Nieciekawie, szczególnie, że po drugiej stronie feralnej ściany jest łazienka więc przyczyna tkwi najprawdopodobniej tam. By nie rozwalać płytkowej obudowy wanny postanowiliśmy potraktować młotkiem ścianę, szczególnie, że jakoś nie wierzę, by udało się to wysuszyć. Dla chłopaków okazało się to wielką frajdą. My, nieco mniej entuzjastycznie, zabralismy się za dzieło zniszczenia.Gdy już odsłoniliśmy rury, okazało się, że z nich nie cieknie :/ Istnieje jeszcze możliwość, że cieknie z odpływu, ale by to sprawdzić musimy wyciągnąć wannę z obudowy. Przeraża mnie to nieco, choć mam nadzieję że przyczyna leżeć będzie właśnie tam, gdy w innym wypadku czaka nas rozwalanie podłóg...
Przy tym wszytskim zdecydowaliśmy, że zamienimy się z chłopakami pokojami. Tzn. oni dostaną nasżą sypialnię (ok 20 m2) a my ich pokoik (13 m2). Pytanie tylko czy pomieścimy się z meblami i całymi gratami które mamy w sypialni :) No a jak już będziemy robić taki bałagan, to trudno nie pomalować innych ścian, które tego wymagają (czyli wszytskich :D). Monż jakoś niechętnie się na to zapatruje, a ja w sumie bardzo się cieszę, bo na nasze ściany patrzeć już doprawdy się nie da.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz