wtorek, 17 lipca 2012

Po...

Zapominam już o urlopie. No może jeszcze trochę przypominają mi o nim sterty prania, które leżą i czekają na lepszą pogodę.
Co po za tym? Rzeczywistość dała nam niezłego kopa na dzień dobry. ZUS. Przez 6,5 roku zapomniał się upomnieć o swoją kasę. Gdyby nie to, że Menżowi potrzebny jest jakiś świstek papieru nie wiedzielibyśmy, że zalegamy im z jakąś kasą. A zalegamy dlatego, że 6 lat temu miła Pani zapomniała powiedzieć, że trzeba płacić to i tamto. W konsekwencji musieliśmy wczoraj oddać do ZUSu ponad 3 tysie... a po przeliczeniu konta pewnie dojdą odsetki. Bosko. Akurat teraz jak kasa jest na gwałt potrzebna. No. Ale lepsze to niż dowiedzieć się np. po 15 latach nie?

Tak więc z wszystkimi formalnościami stoimy w miejscu.  I tak do sierpnia. Bo tyle mniej więcej trwa przeliczanie konta w ZUSie, bo notariusz jest na urlopie, bo lokaty nie da się zlikwidować od razu, itp itd...  Wszystko to sprawia, że mało śpię i nie umiem zebrać myśli. Konsekwencją są głupoty popełniane w pracy, co jest stresującą-zajmujące i tak koło się zamyka. A jak pomyślę o wykańczaniu i urządzaniu domu jak już powstanie... załamka.

1 komentarz: