Co u nas, co u nas.
Choróbska głównie. Na przemian Mały z Dużym. Obecnie Duży na tapecie.
A najlepsze (lub najgorsze) jest to, że nie wiemy co mu jest. Otóż
łapie go gorączka, co parę dni, bez innych objawów. I dziwne to jest. Bo
wczoraj rano na przykład ledwo stał na nogach, do tego stopnia, że nie
poszłam do pracy. A po południu - jak nowo narodzony, jakby nic mu nie
było. Oczywiście zrobilismy podstawowe badania. Mocz OK, morfologia
kiepska (duże leukocyty), CRP bardzo wysokie. Lekarka kazała nam dać
siki na posiew i na powtórne badanie ogólne, a potem podać antybiotyk. I
tu mój dylemat - podawać czy nie... Bo skoro badanie ogólnie nic nie
wskauje to może trzeba by szukac gdzie indziej, a nie tak kulą w płot.
Na posiew trzeba czekać ok tygodnia. Dziś jeszcze wizyta koło południa
bo zauważyłam coś jakby wyciek z ucha. Ale poza tym Szkrab od rana
wygląda na zdrowego, bryka i broi. No nie mam podstaw, żeby mu dać ten
antybiotyk, szczególnie, że w ostatnim czasie już sporo się ich nałykał
:/
***
Z nowości.
Starszy odpieluchowany już dokumentnie, znaczy śpi bez pieluchy. Nie
sprawdziła się u nas rada, by zabarć dzieku pieluchę dopiero, gdy po
nocy będzie sucha. Bo dopóki były pieluchy na pupie, dopóty siki
lądowały tam właśnie. Zaryzykowaliśmy mokry materac, tymczasem nic
takiego się nie stało :) Młodszy za to dopiero rozpoczyna swą przygodę z
sikaniem pod krzaczek i na stojąco :)
Kolejna nowość jest taka, że odzyskalismy sypialnię :) Znaczy Maluch
śpi w pokoju Dużego, tudzież w ich wspólnym pokoju. Właściwie nie ma z
tym problemu, poza tym, że kiedyś do spania wystarczył kocyk, a teraz
musi być jeszcze "auau" (piesek) i "bum bum" (autko). No i trzeba sobie
pogadać aż starszy brat zaśnie. Całe szczęście bratu to nie przeszkadza.
***
Korzystamy w pełni w letniej pogody. Odkurzyliśmy nasze rozwery i po
odpowiednich zakupach możemy jeździć w konfiguracji 2 na 1 :) Młodzi
bardzo to lubią :) Doceniam też obecnie fakt pracy na pół etatu, bo mogę
ruszyć się z nimi na popołudniwy spacer i nie umieram z gorąca :) Super
jest to, że gdy ja muszę zrobić coś w domu to chłopaki idą na dwór i
nie muszę się o nich martwić. I nawet posiłki jemy na dworze. A
najlepsze jest to, że mieszkamy w bloku :) Tylko tak jakoś szczęśliwie
nam się trafiło, że mamy spory kawałek ogrodzonego ogródka, a na
przeciwko las :) Dobrze nam tu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz