niedziela, 13 czerwca 2010

15. Emocjonalnie - z archiwum

Koszmarny sen dziś miałam. Byłam w ciąży, ale nosiłam nie swoje dziecko, dziecko dla kogoś innego. I ono nie chciało się urodzić, choć był już jego czas. I wypchnełam je bardziej siłą woli niż skurczami, i nikt nie chciał mi pomóc, i w końcu sama je z siebie wyjełam, a ono nie płakało, nie dawało oznak życia. Biegałam z nim po szpitalu wołając o pomoc, ale nikt nie pomagał. Pielęgniarki przechodziły obojętnie. A jak tak strasznie płakałam. A potem nagle znalazłam się wśród czegoś w rodzaju grupy wsparcia, a moje ostatnie słowa przed obudzeniem brzmiały "straciłam wczoraj dziecko". Obudziłam się i czułam jakby walec po mnie przejechał...
Może  to dlatego, że ostatnio czuję ze zdwojoną siłą, że chciałabym mieć kolejne dziecko. Gdy widzę kobiety z brzuszkami, mamy z maluchami, albo gdy przyjdzie mi takie maluchy wziąść na ręce moje serce rwie się do tych przeżyć chyba jeszcze bardziej niż przed pierwszym dzieckiem. A jednocześnie mam świadomość, że byłoby mi strasznie trudno, że już teraz moje emocje i stroje są tak rozchwiane, że byle pretekst powoduje wybóch, jakich mało. Poza tym cieszę się przecież z powrotu do pracy i perspektyw, które przede mną. I tak się to wszytsko we mnie bije, a potem śnią mi sie takie rzeczy...
***
Oglądam właśnie TZG. Wiem, wiem, że to już oklepane i wogóle. Ale miałam kiedyś okazję liznąć nieco tańca i poczuć emocje z tym związane. I gdy tak patrzę jak płyną i tańczą i tworzą coś pięknego to serce rwie się i do takich emocji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz