niedziela, 8 maja 2011

53. Biedroneczki są w kropeczki - z archiwum

Nareszcie chwila dla siebie, to mogę coś wrzucić.
Gdzieś koło środy wieczorem Dzieć zaczął narzekać na bolącą męskość :/ Po oględzinach okazało się, ze sikacz spuchnięty, trochę jakby siny i "mama nie dotykaj!". W kąpieli odkryliśmy jeszcze wielką krostę pod skórką. Się trochę przestraszyłam bo przez opuchliznę skórka miała problem trafić na swoje miejsce :/ W czwartek rano udaliśmy się wieć do lekarza, wyszliśmy z maścią, furaginem i przykazem smarowania 2 razy dziennie. W czwartek po południu odebrałam Dziecia z przedszkola z 38 stopniami gorączki. Telefonicznie załatwiłam więc receptę na antybiotyk, tak na wszelki wypadek, jakby dziadostwo się rozkręcało. W piątek bowiem chłopaki mili być u babci z racji mojego i mężowego wyjazdu na szkolenie do Łodzi. Ze szkolenia wróciliśmy coś koło 19.00 i przywitał nas Dzieć.... w kropki :) Powyższe problemy okazały się byc początkiem ospy :)
Dzieć siedzi więc cały posmarowany na biało, do lekarki mamy zgłosić się w poniedziałek. Czekam teraz kiedy wysypie Młodego. Całe szczęście Dzieć nie protestuje przeciwko smarowaniu i jakoś strasznie się nie drapie - może przetrwany w spokoju.Najgorsze, że w przyszły weekend miała być wycieczka do stolicy, na Komunię, ale chyba nic z tego nie będzie :/ (tak samo jak w zeszłym roku - do stolicy do prawda trafiliśmy, ale w dniu Komuniii Dzieć się pochorował i zostaliśmy w domu).
Dzieć w kropki wygląda tak :)


Jako, że nie możemy ruszać się z domu czekam nas leniwa niedziela :) Obiad zjemy w domu, co już dawno się nie zdarzyło :) Zawsze oblegamy którąś z babć :)
Idę zatem grzać rosół i wstawiać kurczaka na rożen. Taki zestaw moi mężczyźni lubią najbardziej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz