poniedziałek, 8 marca 2010

1. Naleśniki, Dzień Kobiet i życiowe decyzje - z archiwum

- Tatuuuuuuuśśś, chodź pokroić mamusie!!!!!!!!!!!!!!!!
Od pewnego czasu to ulubiona zabawa Starszaka. Mama jest naleśnikiem. To znaczy zawijam się w narzutę z łóżka i udaję słodki deser. Dziecię zwykle kroi, podgryza, czasem wzywa innych na pomoc. Ostatnio chyba mu ten seser nie smakuje bo do czyności powyższych dołączyło skakanie i zgniatanie naleśnika na miazgę. Ot, co mi się trafiło.

Dziś Dzień Kobiet. Stary, dobry Dzień Kobiet. W prezencie otrzymałam pomyte naczynia (to Monż), wyprasowane pranie (to Teść), kwiatka na drucie (wiadomo od kogo) i tulipana (z pracy).
Jakiś czas temu przeczytałam na blogu Frustratki notkę o tym, że kobietą się nie jest, że kobietą się bywa. Pomyślałam wtedy, że dokładnie tak się czuję i że nawet to "bywanie" to bardzo rzadkie w moim przypadku zjawisko. Poużalałm się więc nad sobą przez jakiś czas. Siedzenie w domu nie sprzyja myśleniu :) Poszłam do pracy i od razu mi przeszło. Jestem Mamą. I to, że chodzę po domu w dresie bez makijażu nie odbiera mi mojej Kobiecości. Urodziłam dwoje dzieci i ten fakt w mojej Kobiecości utwierdza mnie jeszcze bardziej. I tak - gotując obiad też jestem Kobietą. Przez duże K. Bo kobietą się JEST, a nie BYWA. A to, że zaczęłam to odczuwać teraz, gdy muszę zrobić codziennie makijaż i ubrać się w fajne ciuchy to już całkiem inna sprawa :)

Pierwszy tydzień w pracy już za mną. Na razie spokój, bo nie pracuję z klientami. Na razie zaszywam się w gabinecie szefowej :)  I tak sobie myślę - z perspektywy czasu - czy nie było jednak błędną decyzją zostać tak długo z dziećmi w domu? Już dawno zorientowałam się przecież, że takie kurodomowienie na 100% to jednak nie moja bajka. Czy dzieciakom nie wyszłoby na dobre moje wcześniejsze "urwanie" się z domu? Może byłabym spokojniejsza, mniej sfrustrowana, może mój czas z nimi byłby bardziej wartościowy? Może, może, może... Niewielki jest sens do tego wracać, bo co było, mineło i nie wróci. Niemniej jednak zaprząta mi to głowę od pewnego czasu więc musiałam to z niej wyrzucić.
Adios!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz