Mam w domu takiego jednego. Wrócił wczoraj z przedszkola z gorączką i bolącym uchem.
A dziś? Zdrów jak ryba. Wciął rano jajecznice z dwóch jaj i wołał o
jeszcze. Poszliśmy na wszelki wypadek się przebadać jednak żadnych oznak
niedomogi u Delikwenta nie znaleziono. Ot, co – jedna wielka ŚCIEMA.
Z jednej strony cieszy mnie, że jest zdrowy. Z drugiej, zdaję sobie
jednak sprawę, że to kwestia przeżywania i stresu jaki Go dopada w
wiadomym miejscu. Program adaptacyjny miał rozwiązać sprawę. Było powoli
bez rzucania na głęboką wodę. I co? Jest jak jest. I głęboko to ja się
teraz zastanawiam co robić dalej. Bo nie wiem czy to normalne i jak
reagować na taką sytuację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz